Film dla zwolenników zdrowego rozsądku: "Red lights". Polecam, ale z jednym zastrzeżeniem. Końcówka raczej słaba a ostatnie 3 minuty niestety urągają racjonalnej wymowie filmu. A mogło być tak miło. Natomiast sam obraz naprawdę niezły, trzymający w napięciu, nieźle zagrany i co ważne świetnie, "po amerykańsku" zrealizowany.
Zwracam na to akurat teraz uwagę gdyż dzień wcześniej widziałem zupełnie położoną realizatorsko polską sensację p.t. "Sęp". Ciekawy scenariusz, dobre kreacje, a montaż i prowadzenie akcji... nuda i amatorszczyzna. O dźwięku już nie wspomne bo to katastrofa. Niemniej jednaj można zobaczyć bo to intrygująca opowieść choć naprawdę szkoda, że tak zepsuta.